Kasia Wójcik – Robinson
O godz. 10:50 wyszłyśmy z Michaliną z obozu na Robinsona. Po godzinnej drodze zatrzymałyśmy się na łące, gdzie postanowiłyśmy odpocząć. O 12:00 miśka usiadła na plecaku. Coś w nim pękło. Okazało się, że wybuchły nam flipsy, które były przeznaczone na później.
Po obiedzie zaczęło lać i waliły błyskawice. Zbudowałyśmy sobie szałas i okryłyśmy go kurtką przeciwdeszczową. Po burzy czekałyśmy aż zrobi sie sucho, by popić herbaty (nie można pić herbaty kiedy jest mokro? – MG).
Zasnęłyśmy pod szałasem na godzinę. Gdy się obudziłyśmy zaczęłysmy grać w karty. Około godz. 16:00 poszłyśmy na godzinę do lasu pozbierać jagód i poziomek. O godz. 17:02 połozyłyśmy się pod szałasem aby trochę odpocząć.
Gdy nadeszła 17:30 zebrałysmy swoje rzeczy i poszłysmy powoli do obozu. Tak, żeby nikt nas nie zauważył, rzecz jasna. O 18:00 doszłyśmy dzielnie do obozu.
12 lipca 2012, Kasia Wójcik, obóz harcerski