Dzień był pełen otarć, siniaków, łomotu młotków i śmiechu.
Drodzy Rodzice!
Dzisiejszy dzień był pełen otarć, siniaków, łomotu młotków i śmiechu.
Ciężko pracowaliśmy, aby w końcu zobaczyć wyniki naszej pracy. W naszym przypadku stało się to bardzo [z sąsiedniego namiotu właśnie doszedł mnie odgłos łamiącej się pryczy. Okazało się, że była słabo przybita… ] szybko mimo tego, że mamy w zastępach więcej osób niż inni (jest ich 7).
Musieliśmy specjalnie przedłużać naszą prycz, a półka na ubrania ma teraz aż trzy metry!
Zbicie półek na buty i plecaki zajęło niewiele czasu.
Wszystkie chętnie pracowałyśmy i mogłyśmy też liczyć na pomoc chłopców i kadry.
Po zakończeniu pracy pomagałyśmy innym zastępom w budowie półek, a druh komendant (Marcin Janus) budował z nami bramę.
Po obiedzie i 40 minutowej (!) kolejce do sklepiku wróciłyśmy do obozu i posprzątałyśmy w namiocie.
Następnie sprzątnęłyśmy plac apelowy, a po kolacji wyruszyliśmy na apel w zgrupowaniu otwierający obóz i ognisko. Na nim poznaliśmy się z innymi obozami, trochę się pobawiliśmy i pośpiewaliśmy.
Po powrocie do obozu przygotowaliśmy się do snu.
To był naprawdę wyczerpujący dzień.
Julia Grodzka, zastęp „Poszukiwaczki Eldorado”
3 lipca 2013