Tekst pisany pod presją
Pomimo zamieszania w nocy (?) prawie wszyscy obudzili się równo o 6:00. Jest to wczesna pora biorąc pod uwagę, że jedynym budzikiem było słońce.
Kilkanaście minut później wszyscy z naszego zastępu rozbudzili się. Cisza nocna trwa do 7:00 ale cóż… nie mogliśmy siedzieć cicho: wymiana doświadczeń z pierwszej nocy na obozie, bliższe poznanie się, itp.
Namiot obok był chyba w tej samej sytuacji lecz nie mnie to oceniać. Kiedy przyszła pora na „pobudkę” nikt już nie spał. Czas na zbiórkę. Nie obyło się bez błędów lecz większość nie jest harcerzami. Wyruszyliśmy na rozgrzewkę. Trucht przez miłą dolinę, ćwiczenia i znowu błędy i brak synchronizacji. Powrót do bazy, zbiórka.
Wciąż te same błędy. Poszliśmy na śniadanie. Stanie w kolejce, zajęcie miejsca, życzenie „Smacznego!” ni w końcu jedzenie.
Po posiłku – jak zwykle – mycie menażek i te sprawy.
Powrót do bazy i znowu zbiórka.
Nasi opiekunowie wprowadzili nas w plan dzisiejszego dnia. Mieliśmy sobie przyrządzić namioty, a mianowicie: prycze, szafka.
Godziny planowania, miliony prób i błędów. Szybko jednak załapaliśmy o co chodzi.
Męczyliśmy się długo ze wszystkim. Nerwy, kłótnie.
Wszystko to przerwała pora obiadowa. Standardowa procedura, nie muszę chyba tego opisywać… Po drodze poszliśmy do sklepu. Kolejki, małe [nieczytelne] ale udało się. Dwie butelki wody są w naszym posiadaniu! Powrót do bazy i szybkie kończenie wszystkiego. Wykończenie wnętrza i czas na zabawę. Druga część była trudniejsza, gdyż zastał nas deszcz i burza.
Biegiem do namiotów, żeby nie zmoknąć. Praca została skończona pod dachami namiotów. I presja, bo goni nas czas. Czekamy na zbiórkę oraz dalsze informacje i polecenia. Prycze są, szafka jest, stojak na plecaki – wszystko jest. O, jeszcze ten tekst pisany pod presją.
Ile czasu? Czy już kończyć czy dalej „lać wodę”? Chyba na tym poprzestanę.
Jeszcze sporo czasu do „czabszczyku”, więc czekam da dalsze instrukcje.
Zastęp „Niezniszczalni”
2 lipca 2013